Od małego uwielbiałam błyskotki. Pamiętam mój zachwyt, kiedy od Prababci na komunię dostałam prześliczne złote kolczyki z serduszkami. Od tamtego momentu zakładałam je na każdą ważną okazję: zakończenia roku, konkursy, rodzinne przyjęcia, a z niedalekiej przeszłości na matury. Jestem pod tym względem bardzo sentymentalna i uważam, że biżuteria z duszą podarowana przez bliską osobę jest jednym z najbardziej wyjątkowych prezentów, z wielu powodów. Po pierwsze, możemy ją nosić zawsze przy sobie. Po drugie, za każdym razem, kiedy na nią spojrzymy, przypomina nam się osoba, która nam ją podarowała, trochę tak, jakby była z nami. Po trzecie, dodaje pewności siebie swoim pięknem. I po ostatnie, czwarte, są idealną pamiątką do zostawienia kolejnym pokoleniom. Mam szczęście, że i w moje rodzinie jest parę pierścionków przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Poniżej znajdziesz zestawienie moich ulubionych błyskotek od Trzpiotki – małej podwarszawskiej jubilerki, która tworzy wyjątkową biżuterię z duszą.
Wszystkie zdjęcia należą do Trzpiotki.
Rosa księżycowa
Pierścionek wyglądający jak marzenie. Ten kamień księżycowy z jednej strony kojarzy mi się z letnim snem, nićmi babiego lata, rusałkami, a z drugiej przypomina mi taflę zamarzniętego stawu, na którego powierzchni zostały ślady łyżew. Pod światło widać jak mleczna baza mieni się delikatnymi żółtymi, niebieskimi i fioletowymi iskierkami. Bo bokach blasku dodają dwa małe brylanty. Pierścionek ten jest klasą z małym twistem.
Moonlight z muszą
Miałam okazję oglądać to małe cudo na żywo. Chrześnica mojego taty zażyczyła sobie na komunię „wyjątkowy naszyjnik, który będzie mogła nosić przez lata”. Od razu wiedziałam, że znajdę go u Trzpiotki. Kiedy już przyszedł i otworzyłam pudełeczko byłam zupełnie oczarowana. Jest subtelny, a jednocześnie przykuwa uwagę. Żaden wisiorek nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak ten. Od razu dodałam go na moją wishlistę jeszcze bardziej upewniając się, że małej pannicy też się spodoba. I miałam rację, to cudo wywołało u niej „”wow!”
Wisiorek dostępny jest w wersji srebrnej, pozłacanej i złotej – w tej ostatniej istnieje opcja drobnego grawera na odwrocie. Taki akcent doda prezentowi jeszcze więcej wyjątkowości.
Lost in the stars
(chodzi tutaj o te większe, gładkie gwiazdy)
To właśnie przez te kolczyki zaczęłam bacznie obserwować działania Pauliny na instagramie ponad dwa lata temu. Moja pierwsza trzpiotkowa biżuteria – pozłacane gwiazdki zakutymi małymi białymi szafirami. Dostałam je od moich dziadków z okazji zdania matury i dostania się na wymarzone studia. Zakładam je za każdym razem, kiedy potrzebuję odrobinę więcej pewności siebie, ponieważ odkąd tylko je przymierzyłam, poczułam się w nich wyjątkowo, coś zaiskrzyło. Są dla mnie piękną pamiątką, biżuterią z duszą.
Mam nadzieję, że choć jedna z tych błyskotek zapadła Tobie w serce. Jeśli tak, to polecam zaobserwować trzpiotkowego Instagrama: @trzpiotkajewellery